Ballada |
Materiał nadesłano do redakcji. Publikujemy go w wersji oryginalnej. Ostatnimi czasy w ręce wpadła mi gazetka. Wydana raczej kiepsko, poziom słabiutki, humor też niezbyt lotny. Ale uwagę moją przykuła bajeczka, o gospodarzu i jego ośle. Twarz jakby znajoma, lecz fabuła słaba. Postanowiłem więc i ja balladę opowiedzieć. O Pani wielkiej i możnej… Oczywiście, jak to w balladzie, to tylko literacka fikcja, a wszelkie skojarzenia Drogich Czytelników pozostają jedynie niczym nieuzasadnionym wytworem ich wyobraźni… Zapraszam do lektury Bard Kęcki Ballada o (Pod) Leśnej Pani… W dzielnicy willowej, lat temu z trzydzieści Przyszła na świat Dama, warta każdej pieśni Już od dziecka była harda i uparta Piękna, zdolna, mądra, a imię Jej … W szkole obok lasu wszyscy Ją kochali By siedzieć z Nią w ławce, wręcz się zabijali Lecz Ona wiedziała, że jest ponad tłumem Biła ich urokiem, talentem, rozumem… Nie miał wszak nikt prawa mieć stopnia lepszego Gdy się tak zdarzyło – tym gorzej dla niego! Również do liceum poszła najlepszego Tam talentem biła mistrza Wyspiańskiego I najlepsza w klasie, istny cud natury Bez mrugnięcia okiem doszła do matury Po maturze studia, te z administracji A potem kariera, lecz wbrew demokracji Stażysta, referent, potem specjalistka Awans za awansem, istna rekordzistka Ale dnia pewnego w kęckim magistracie Nastąpił kataklizm, jaki, zapytacie? Słońce jakby zgasło, cały urząd w trwodze Pani powiedziała: dość tego, odchodzę! Płakał gruby Krzysiu, jęczał łysy Rafał Nic to nie pomogło – to koniec, czas nastał! Koniec mej udręki, pracy z debilami Zasiądę na stołku, wraz z dyrektorami Tam jest moje miejsce, w dobrej zmiany grupie Zasiądę na tronie, na mej wielkiej… Będę panowała silną, twardą ręką A te kęckie karły, przede mną uklękną Konkurs ogłoszono, kandydat był…jeden Wspaniałe zwycięstwo, czas przejmować schedę Lepszych kandydatów nie ma i nie było Choć złośliwi mówią, że dwóch odmówiło Lecz gawiedź gadała, dostać można świra Że miała z tym związek srebrzysta Zafira Mówią wszak bywalcy kęckiego osiedla Że widzieli nie raz – choć to pewnie brednia Jak pod osłoną nocy, gdy w kopalni szychta Opel ten parkował, wychodził mężczyzna… Nie był on wysoki, cery raczej śniadej Co tam robił, nie wiem, lecz nie siedział raczej… Kim był nieznajomy fan niemieckich marek? Wszak nikt nie uwierzy, że był to Pan … Za takie plotkarstwo powinna być chłosta Batem winien władać sam wicestarosta Choć ludziska mówią, że On, niczym Samson Wraz ze swym kucykiem moc stracił i zgasnął Zostawmy już wreszcie te insynuacje Wróćmy do tematu, wszak to pieśń o …. By oddać Jej wielkość, tak ducha, jak ciała Księga jak „Nad Niemnem” byłaby za mała Wszystko ma najlepsze, każdy przy Niej znika Respekt wzbudza zwłaszcza rozmiar Jej stanika A Jej mąż wspaniały, cóż to jest za człowiek Są jak Shrek i Fiona, kęccy Beckhamowie Figura atlety, moc ma nieskończoną Wzrostu ze trzy metry – choć na spółkę z żoną Przyszłość swoją razem już zaplanowali Wkrótce kęckim grodem będą zarządzali Pierwszy krok w tym celu wszak już uczynili Wydali gazetkę, lecz szybko zwątpili Zabrakło odwagi, pomysłów czy kasy? A może nie aż tak źle rządzą te grubasy? Może zrozumiałaś, że choć w gabinecie Mówią Ci podwładni – Tyś najlepsza w świecie Lecz gdy drzwi się zamkną, gdy tyran nie słyszy Mówią co innego, płacz słychać wśród ciszy Lecz dziś nie przypuszczasz, że kadencja minie A kto mieczem walczy, ten od miecza ginie Kto wszystkich obraża, straszy i wyzywa Ten ludzkiej wdzięczności nigdy nie zdobywa Kto w imię zazdrości przyjaźnie podpala Choć ma stanowisko szacunku nie wyzwala Dziś masz piękny stołek, lecz radzę, Królewno Przemyśl swe działanie, nie dryfuj jak drewno Dobra zmiana minie, ludzie skończą mękę Ale czy ktoś Tobie poda wtedy rękę? |