Strona główna Aktualności Najnowsze Używajmy argumentów a nie epitetów
Używajmy argumentów a nie epitetów PDF Drukuj Email

Używajmy argumentów, a nie epitetów


- Rozmowa z Markiem Nyczem, przewodniczącym Rady Miejskiej w Kętach

Mijają dwa lata od wyborów, więc jesteście w połowie kadencji. Jak Pan ocenia ten okres?
Marek Nycz: To nie był łatwy czas, ale nikt nie spodziewał się, że będzie lekko. Trzeba było podjąć wiele trudnych, a nawet niepopularnych decyzji. Jednak nie chciałbym mówić tutaj o długu, jego restrukturyzacji, budżecie i inwestycjach, bo zapewne dużo lepiej powie o tym pan burmistrz. Powiem co było i jest najtrudniejsze dla mnie jako radnego i przewodniczącego. Myślę, że wielu innych radnych podzieli mój pogląd.

 

Zatem?
Rada Miejska ma dwa podstawowe zadania, po pierwsze nadzoruje pracę burmistrza, a stojąc ponad nim jako władzą wykonawczą, reprezentuje mieszkańców. I po drugie, jako reprezentanci wszystkich mieszkańców radni są ich głosem i muszą być przekaźnikiem pomiędzy społecznością lokalną, a władzą wykonawczą. Zatem jesteśmy odpowiedzialni za rzeczowy dialog. I tu pojawia się pewien problem.

Jaki może być problem w słuchaniu ludzi i prowadzeniu dialogu społecznego?
A była pani w ostatnich latach na jakimś zebraniu wiejskim lub dzielnicy? Jak prowadzić dialog, jeśli ludzie nie przychodzą, albo zjawia się garstka? Podam przykład. W dzielnicy Nowe Miasto od kilku lat nie udawało się wybrać zarządu, bo w kolejnych zwoływanych zebraniach nie było kworum. Ale na Nowym Mieście mieszka dziesięć tysięcy ludzi!

W końcu jednak udało się wybrać zarząd. Więc może wcześniej źle się za to zabierano?
Po tym zebraniu pojawiły się zarzuty, że wszystko zostało ustawione, bo skrzyknęliśmy swoich. Jeśli ktoś ma takie zarzuty, to może trzeba było wcześniej skrzyknąć „swoich ludzi”? A może łatwiej było rządzić miastem nie mając partnera w postaci zarządu dzielnicy?

Ale są mieszkańcy, którzy przychodzą na sesje Rady Miejskiej i tam zabierają głos.
Takie ich prawo, nawet jeśli czasem takie osoby same stawiają się w roli 22. radnego. Jest jeden problem: musimy trzymać się tematów i rzeczowej argumentacji. Ale jak prowadzić dialog z człowiekiem, który siedzi cały czas na sesji, niby słucha, wie o czym mówimy, a na końcu i tak porusza tylko tematy z własnej głowy. My o drogach, a on o tym , że nauczyciele się obijają, albo nie podoba mu się wypowiedź burmistrza. Fajnie, tylko co z tego wynika!

Kilka razy zdarzyło się, że nie udzielił pan głosu pewnemu mieszkańcowi. Czy tak wolno?
Mam obowiązek sprawnie prowadzić sesje Rady Miejskiej i dbać o to, abyśmy trzymali się porządku obrad. Jeśli ktoś chce zabrać głos w poruszanych kwestiach, to jak najbardziej ma do tego prawo. Ale sesja to nie jest Hyde Park, gdzie przychodzi się tylko po to, aby zaprezentować własne poglądy na dowolny temat. Demokracja ma u swych podstaw różnorodność i prawo do sporu. Więc spierajmy się, kłóćmy nawet, ale coś z tego musi wynikać poza widowiskiem. Sesja nie jest też miejscem edukowania mieszkańca i tłumaczenia mu przepisów prawnych.

Ale czasem padają zarzuty, że sami radni się nie kłócą, że jest za spokojnie na sesjach…
To wcale nie oznacza, że jesteśmy jednomyślni i nasza praca ogranicza się do podnoszenia rąk przy głosowaniu. Radni zanim przyjdą na sesję, spotykają się na komisjach, na zebraniach klubu radnych i rozmawiają z burmistrzem i jego zastępcami. Radny ma przyjść na sesję przygotowany, po przeczytaniu wszystkich projektów uchwał i ich przedyskutowaniu na komisjach. Czas głosowania to nie jest czas rozterek, już wcześniej trzeba zważyć wszystkie za i przeciw.

W Internecie można znaleźć zarzut pod waszym adresem, że nie odpowiadacie na internetowe pytania i unikacie polemiki. Mogę się spierać z każdym, ale jak dyskutować z cieniem, którego największym zmartwieniem jest, aby się nie wydało, kim jest? To już nie polemika tylko trolling, bo zamiast argumentów są inwektywy. Dość dawno przestałem zaglądać na stronę, gdzie te trolle się produkują. Pewna nadzieja na dialog pojawiła się, gdy ukazała się nowa gazetka i strona jakiejś wspólnoty. Chętnie bym z nimi podyskutował, ale niestety, znowu jest to bezosobowe. Ale trolle natychmiast ją opanowały, i to te same, co zwykle. Ktoś chciał, żeby autorzy się ujawnili, ale argument był jeden: nie, bo nas zniszczą. To jakaś bzdura, a poza tym, jak się chce zmieniać, np. władzę, to trzeba mieć choć trochę odwagi. Jak będziemy się mądrze spierać, to może znajdziemy kompromis? Jak będziemy się tylko wyzywać, to kicha.

Więc jak prowadzić ten dialog?
Normalnie, w warunkach, gdy są dwie jego strony, albo i więcej, gdy każdy wie z kim rozmawia. Pojawia się odpowiedzialność za słowo, każdy zmuszony jest do argumentacji  i głos mu zadrży, zanim kogoś obrazi. Dlatego zapraszam na zebrania dzielnic i zebrania wiejskie, na dyżury radnych i mediów. Ale miejmy odwagę istnieć w tym dyskursie.

 

Komentarze  

 
#2 TW Balbina 2016-12-15 22:45
Cytuję Kamil Byrdziak:
Na facebooku nie otrzymałem odpowiedzi więc, podpisany prawdziwym imieniem i nazwiskiem, zadam pytanie tutaj: "Jakich argumentów Państwo oczekują, skoro nie liczycie się z instrukcjami Instytutu Techniki Budowlanej, normy traktujecie po macoszemu a czerpanie doświadczenia z artykułów branżowych jest wam obce?"
A co to ma wspólnego z artykułem?
Cytować
 
 
#1 Kamil Byrdziak 2016-12-15 19:44
Na facebooku nie otrzymałem odpowiedzi więc, podpisany prawdziwym imieniem i nazwiskiem, zadam pytanie tutaj: "Jakich argumentów Państwo oczekują, skoro nie liczycie się z instrukcjami Instytutu Techniki Budowlanej, normy traktujecie po macoszemu a czerpanie doświadczenia z artykułów branżowych jest wam obce?"
Cytować