okiem obserwatora Drukuj

Kęty budżetem obywatelskim stoją

 

21 lipca br. ukazał się w „Gazecie Krakowskiej” artykuł pt: „Mieszkańcy Kęt decydują, na co wydać miliony”. Tekst dotyczy budżetu obywatelskiego, niestety jednak ukazuje tylko jedną stronę medalu…

 

 

Z artykułu dowiadujemy się między innymi, iż Gmina Kęty nie ma sobie równych w kraju, jeśli chodzi o wielkość budżetu obywatelskiego (w porównaniu do wszystkich wydatków samorządu)”. Dalej, przeczytać możemy, że… „Jak wyliczył Instytut Obywatelski, Kęty są liderem w Polsce pod względem środków przeznaczonych na budżet obywatelski w stosunku do całości budżetu miasta. Wynosi tutaj ponad 3,4 proc. Druga w tym rankingu Świdnica ma 1,98 proc., a trzeci Kraśnik blisko 1,89 proc.(…) Kęty prowadzą także w proporcji budżetu obywatelskiego do wydatków majątkowych”

Na pierwszy rzut oka należy się chyba ucieszyć. Nasze Miasto liderem w skali kraju! Ale może należy się zastanowić – z czego taki stan rzeczy wynika? Czy na pewno mamy powód do dumy?

Bezsprzecznie za bardzo cenny i chlubny uznać należy wysoki wskaźnik liczby mieszkańców, którzy byli w tą inicjatywę zaangażowani. Brawo, tak trzymać!

Ale czy jest powodem do dumy fakt, że mamy najwyższy w kraju procent „budżetu obywatelskiego” w puli wydatków majątkowych? Co to oznacza? Oznacza to, że budżet obywatelski zastępuje w Kętach działanie gminnych władz. Władza w Kętach nie realizuje swoich zadań, odpuszcza je – nie zarządza, tylko administruje. Tak jest najprościej – oddajmy „władzę” w ręce mieszkańców. Coś nie wyjdzie – będzie na nich! Inwestycje leżą, zabawa trwa. Od czterech lat! Ale skoro na mieszkańców zrzucamy całą odpowiedzialność, oddajmy im też kilkunastotysięczne burmistrzowskie pensje! To by było uczciwe, a tak: odpowiedzialność wasza, kasa nasza.

Rzeczywiście, z perspektywy Urzędu nie zawsze widać wszystkie potrzeby społeczne. Stąd budżet obywatelski, jako źródło zaspokojenia oddolnych, lokalnych inicjatyw. Ale powinien on być uzupełnieniem, dodatkiem, „wisienką na torcie” – absolutnie nie siłą napędową gminnych działań inwestycyjnych. Za planowanie rozwoju Gminy odpowiadać powinni wybrani demokratycznie radni oraz burmistrz. Zrzucanie tej odpowiedzialności na mieszkańców jest zwyczajnie nieetyczne!

Rażącym przykładem tego, o czym powyżej jest zeszłoroczny projekt obywatelski, który wygrał na „Starym Mieście”. Rozbudowa obiektów przy szkole nr 1 celem utworzenia sali audiowizualnej okazała się źle skalkulowana i dużo droższa niż zakładano. Do dziś nic się nie dzieje. Mieszkańcy pytają: dlaczego? Ze względu na to zadanie, zaadaptowane za publiczne pieniądze sale szkolne dla potrzeb przedszkola zostaną wyłączone z eksploatacji. Co z dziećmi? W tej szkole od lat mieszkańcy i lokalni działacze proszą o remonty-trzeba robić stropy, toalety, od lat nie ma boiska dla dzieci. Od czterech lat nie robi się nic, by ten stan rzeczy poprawić. Odpowiedź zawsze ta sama: nie ma pieniędzy.

Aż tu nagle pieniądze się znalazły, ale nie na to co od lat jest zgłaszane, o co od lat proszą rodzice, tylko na coś zupełnie nowego. Dlaczego – bo „budżet obywatelski”. Ale czy to uprawnia władze Gminy do „olewania” zadań zgłaszanych przez lata? Czy tamte zgłaszali „gorsi” mieszkańcy? One nie były „obywatelskie”? Tego typu przykłady można by niestety mnożyć.

Na koniec jeszcze jeden aspekt - finanse. Redaktor w gazecie chwali Gminę Kęty, że przeznaczyła na budżet obywatelski ponad 3,4 mln zł. Szkoda tylko, że przy okazji nie wspomniał o gminnym zadłużeniu. Burmistrz Bąk przekazał mieszkańcom pieniądze, których nie ma. Przypominam, że na załatanie dziury w budżecie roku 2014 burmistrz wziął komercyjny kredy w kwocie ponad 9 milionów złotych! Dług za jego kadencji wzrósł z mniej niż 20 milionów do blisko 50 milionów. W cztery lata!

Czy mieszkańcy Kęt wiedzą, że „rozdzielają miliony” których nie mają? Czy wiedzą, że kredyt który w ich imieniu wziął w tym roku burmistrz Bąk zaczną spłacać dopiero w roku 2018? Tak więc niestety, medal zawsze ma dwie strony. Szkoda, że nie zawsze są one mieszkańcom pokazywane. Swoją drogą, nie tak dawno dowiedziałem się od jednego z radnych, że Gmina Kęty płaci prasie nie małe pieniądze w zamian za „stałe rubryki”. Czyżby miało to wpływ na obiektywizm publikowanych materiałów?

 

Wnikliwy Obserwator